aaa4 |
Wysłany: Wto 13:00, 05 Cze 2018 Temat postu: |
|
Usmiechnal sie, wzial tace z jej rak, zaciagnal zaslony, zaczekal, az Gini rozpali ogien w kominku i usiadzie, i sam usiadl naprzeciwko niej.-To naprawde mily pokoj - odezwal sie, kiedy nalewala kawe.
-Bardzo zwyczajny. I zupelnie niepodobny do wspanialych apartamentow, w jakich zwykle mieszkasz...
-Zapewne wlasnie dlatego mi sie podoba. Wspaniale apartamenty nie naleza do rzeczy, ktore lubie, w przeciwienstwie do mojego ojca i Lise... Czy Mary mowila ci, jak wygladal dom mojego dziecinstwa? Na pewno tak. To bylo potworne miejsce, horror z piecdziesiecioma sypialniami, zapchanymi trofeami zdobytymi przez co najmniej piec pokolen przedsiebiorczych Hawthorne'ow... - Usmiechnal sie. - Nienawidzilem tego domu i nadal go nienawidze. Staram sie wracac tam jak najrzadziej, ale to nie ma znaczenia, bo to on wraca do mnie w ponurych snach. Wydaje mi sie, ze bladze i gubie sie w tych niekonczacych sie korytarzach... Poza tym czasami po prostu musze tam jechac, zeby zobaczyc sie z ojcem. Zawoze do niego chlopcow.
-Twoj ojciec jest teraz w Anglii, prawda? Ktos pokazal mi go na bankiecie w Savoyu... |
|